niedziela, 11 sierpnia 2013

Makijaż wspomnieniowy

Cześć Dziewczyny!

Podczytywałam ostatnio kilka dla mnie nowych blogów i muszę Wam się przyznać, że zadziałały na mnie twóczo :-) 
U Kasiorry natrafiłam na grillowy makijaż, który wywołał u mnie masę wspomnień wczesnostudenckich. Namiętnie malowałam powieki na różowo-fioletowo i różowo-złoto. Oczywiście z nieodłączną czarną kreską :-) 
Zmieniając pracę doszłam do wniosku, że do biura jednak lepszy jest neutralny dzienny makijaż, w związku z czym na kilka lat pożegnałam się z ulubieńcami.
Dzięki Kasi postanowiłam choć na jeden dzień powrócić do starych-dobrych czasów, kiedy to było się pięknym i młodym. 
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie wprowadziła pewnych modyfikacji, dlatego też czarny eyeliner zastąpiłam brązową kredką i oto jest - makijaż wspomnieniowy :-)

P.S. Pogoda i światło nie sprzyjały, bawiłam się więc ustawieniami aparatu, stąd niekoniecznie równy kolor skóry na poszczególnych zdjęciach i znów rozmycia oraz szumy. Poprawię się, obiecuję! Muszę tylko znaleźć odpowiednie miejsce do fotografowania ;-)



Na twarz nałożyłam podkład, korektor (pod nieszczęsne oczęta, by nieco ukryć zmęczenie i nieprzespane noce) i transparentny puder matujący. 

Jako bazy pod cienie użyłam Catrice Made to stay, czyli trwałego cienia do powiek w odcieniu 060 Jennifer's Goldrush. Świadomie piszę o nim tak dokładnie, bo to mój nowy nabytek a zarazem ulubieniec ostatnich dni ze względu na przepiękny starozłoty kolor i niesamowitą trwałość.


Następnie rozświetliłam wewnętrzny kącik oka bladoróżowym, opalizującym cieniem. 


Ciemnoróżowym cieniem zaznaczyłam załamanie powieki i  zewnętrzny kącik oka, dodatkowo delikatnie blendując.
Tym samym kolorem zaznaczyłam dolną powiekę od zewnętrznej strony, od wewnątrz delikatnie rozcierając bladoróżowy cień użyty wcześniej do rozświetlenia kącika oka.


Brązową kredką namalowałam kredkę nad linią rzęs, delikatnie unosząc jej koniec ku górze.


Linię wodną oka podkreśliłam cielistą kredką, rzęsy pomalowałam intensywnie czarną maskarą.



Brwi delikatnie podkreśliłam cieniem i kredką.


Twarz wykonturowałam brązerem, policzki podkreśliłam różem w typowym odcieniu baby pink :-)
Usta pokryłam nudziakową pomadką.
Gotowe :-)


A Wy jak malowałyście się na początku przygody z makijażem? Poszłyście od razu na głęboką wodę i eksperymentowałyście czy wolałyście skryć się za firanką rzęs i bezbarwnym błyszczykiem?

Pozdrawiam Was cieplutko i życzę miłego poniedziałku (jeśli poniedziałki w pracy takie być mogą ;-))

Kat.



4 komentarze:

  1. Hej Kejti :* Wizażowa Sarunieczka wita :*
    Moje początki z makijażem sięgają już...o matko,20 lat prawie! pamiętam że pierwsze co robiłam to czarna linia wodna-wyglądałam strasznie z taki makijażem,pomniejszały mi oczy...potem miałam mnóstwo "łaciatych" przygód z samoopalaczem-oj moje początki były koszmarne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, cześć :) Poznaję^^
      Coś czuję, że każda z nas miała wpadki z samoopalaczem :D Mnie z siostrą załatwił tato, który uparł się by wysmarować nam twarze do szkoły, bo niby takie blade byłyśmy czy cuś... Oj, to był błąd ;-)

      Usuń
  2. Witaj :) i ja z wizażu :D
    Oj dobrze, że ja mam ciemną karnację i nigdy nie miałam pomysłów na samoopalacz ;)
    śliczny makijaż fajnie oko wygląda, szkoda, że na całej twarzy oczków nie przymknęłaś ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siemanko :D
      Postaram się poprawić i oczęta przymykać :) Mało tego, odkryłam dziś takie funkcje w aparacie, o których się starożytnym nie śniło hehe i w końcu chyba ogarnę temat wyraźnych zdjęć, także strzeżcie się :D

      Usuń