Dziś druga część akcji-reanimacji. Zajmiemy się naprawą zniszczonej szminki. Naprawianie cieni możecie sobie przypomnieć TU.
Metoda jest prosta, mniej czasochłonna niż w przypadku cieni do powiek i podobnie jak w przypadku naprawiania produktów w kamieniu, również można zaszaleć i zmieszać ze sobą kilka odcieni produktu by uzyskać swój wymarzony :-)
Do dzieła!
Potrzebne nam będą:
- łyżka,
- nóż, nożyk lub inne ostre ustrojstwo,
- świeczka (plus zapałki/zapalniczka rzecz jasna ;-)),
- szminka, którą chcemy naprawić,
- pojemniczek na nową szminkę (ja wykorzystałam zamykany pojemniczek z Rossmanna, z powodzeniem możecie użyć też takich specjalnych wysuwanych do szminek) ,
- ręcznik papierowy do zabezpieczenia blatu stołu.
Oczywiście pamiętamy o czystych dłoniach i oczyszczeniu noża i łyżki środkiem antybakteryjnym.
Moja bardzo potrzebująca pomocy szminka wyglądała tak (uwaga! Bardzo drastyczne zdjęcie ;-)):
No cóż... ciepło kieszeni dało jej popalić...
Z opakowania wyjmujemy szminkę (pamiętajcie też o zachomikowanej wewnątrz opakowania) przekładamy ją na łyżkę, którą ogrzewamy nad płomieniem świecy.
Gdy zupełnie się roztopi przelewamy do nowego opakowania:
Odstawiamy do ostygnięcia i stężenia. Po kilku minutach jest już gotowa do użycia :-)
Naprawiałam szminkę WIBO Eliksir, którą mogę Wam polecić, jeśli lubicie nudziakowe pomadki o kremowym wykończeniu z delikatnym połyskiem. Nawilża usta, wygładza. Trwałością nie grzeszy, ale za tych kilka złotych warto spróbować :-)
Na ustach prezentuje się tak:
I po reanimacji znów jest jedną z ulubionych :-)
Pozdrawiam wiosennie
Kat.
Też mi się ta pomadka złamała 03 i również zrobiłam tak samo, lecz inne mam opakowanie :D
OdpowiedzUsuń